Andrzej Zembrowski

Tagi: 

Urodziłem się 10 listopada 1965 r w Dzierzbach. Od wczesnego dzieciństwa interesowałem się wyrobem różnego rodzaju gwizdków lub trąb z kory wierzbowej. Około 15 roku życia zacząłem rzeźbić w drewnie lipowym. Zaczynałem od rzeźbienia scyzorykiem , i tak wykonałem kilka małych rzeźb, które mam do dnia dzisiejszego. Pierwsze dłuta rzeźbiarskie kupiłem w Ciechanowcu. Przez wiele lat nie miałem możliwości realizacji swojej pasji, gdyż praca zawodowa i prowadzenie gospodarstwa rolnego pochłaniały zbyt wiele czasu.

Stan zdrowia moich rodziców zmusił mnie do rezygnacji z pracy zawodowej, więc każdą wolną chwilę poświęcałem rzeźbieniu. Za namową mojej żony Doroty zacząłem wyrzynać przy pomocy piły spalinowej rzeźby do ogrodu, materiałem są pnie olszynowe. Rzeźbię postacie i figury zwierząt w desce topolowej lub lipowej, wycinam zwierzęta, ptaki, maski w stylu sztuki afrykańskiej.

W okresie zimowym  postanowiłem spróbować swoich sił i wykonać ligawkę. Pierwsza ligawka była z olchy, kolejne z gałęzi sosnowych i jedna z czarnego bzu. Oglądając film z konkursu gry na ligawkach w Ciechanowcu zainteresowały mnie przywiezione przez górali słowackich fujary pasterskie mierzące ponad 170 cm. Postanowiłem wykonać podobny instrument z drzewa czarnego bzu. Pierwsze próby były nie udane, aż wreszcie powstał grający instrument o długości około 120 cm. Największy problem był z narzędziami, więc musiałem spawać odpowiednie świdry ślimakowe do ręcznego przewiercania otworu w gałęzi czarnego bzu.

Tak rozwija się moja pasja i powstają coraz to nowe rzeźby i instrumenty grające. Ligawki wykonuję od trzech lat. Oglądając zamieszczony na YouTube filmik z 1982r. zrobiłem pierwszą ligawkę .Na początku moich prac miałem problem z odpowiednimi narzędziami najlepsze są kowalskiej roboty, śledząc aukcje internetowe zakupiłem kilka odpowiednich dłut jak również bardzo stare świdry ślimakowe. Okres zimowy jest najlepszy do gromadzenia materiału więc wycinam gałęzie na ligawki które po odpowiednim  wysuszeniu  są przydatne do dalszej pracy.

Czarny bez z którego wyrabiam fujary i fujarki jest ogólnie dostępny w naszym rejonie w starożytności był rośliną magiczną i świętą, teraz jest uważany jako chwast. Gałęzie czarnego bzu po przewierceniu suszę w kotłowni przy piecu,  końce niepokryte korą smaruję smarem do łożysk aby w trakcie suszenia nie popękały.  

Andrzej Zembrowski
Dzierzby Szlacheckie 23
08-304 Jabłonna Lacka
tel. 692 266 754
andrzejzembrowski@gmail.com
Link do profilu na Facebooku

Roman Stępiński

Tagi: , , ,

Zdjęcia: Piotr i Dorota Piszczatowscy

 

Roman Stępiński
Budy Wielgoleskie

tel: 25 7992183

Eugeniusz Szymaniak

Tagi:

 

Ligawka to instrument pasterski, zrobiony z drewna, o długości około 1,5 metra. Jest to głośny instrument – dźwięk może ciągnąć się na 10 km. Dawniej grano na ligawkach na wypasach bydła. Porozumiewano się na duże odległości umówionymi dźwiękami. Ligawka to też instrument adwentowy – służy do grania w adwencie. Zapowiada się w ten sposób przyjście na świat Bożego dzieciątka

Ligawka, którą pamiętam, to ligawka, którą mój ojciec otrzymał od brata matki, pochodzącego z rodziny Walendzików z Kamieńczyka. Ligawka ta miałaby teraz ze 200 lat. Wraz z ligawką ojciec przekazał mi melodię. To bardzo stara melodia. Ja tę melodię zapamiętałem i o tę melodię walczę i przekazuje młodemu pokoleniu. Jak gram, to gram, co trzeba w danym okresie tzn. starą melodię adwentową.

Urodziłem się tuż po wojnie. To były ciężkie czasy. Byłem uzdolnionym dzieckiem. Gdy miałem 8 lat grałem na ligawce jak trzeba, a kiedy miałem 12 lat, ojciec mówił, że grałem po mistrzowsku. Marzyłem o innym instrumencie – harmonii, akordeonie, harmonijce ustnej. Niestety przyszła długa przerwa w moim graniu. Stara ligawka rozpadła się, a kiedy miałem 13 lat od pioruna spaliły się budynki w naszym gospodarstwie. Było ciężko – ojciec chory na serce, roboty dużo. Potem wojsko. Śmierć ojca. Trudny czas. O ligawkach nie myślałem i tak mijały kolejne lata, choć ja zostałem z tym głosem starej ligawki w sobie. Jakiś czas temu słyszałem kilka razy w telewizji, że odbywają się przeglądy w Muzeum w Ciechanowcu. Dzięki mojej żonie, która pochodzi z tej samej wsi co ja i która słyszała w dzieciństwie, jak graliśmy, wybraliśmy się na przegląd do Ciechanowca. Kupiłem ligawkę, zacząłem sobie wszystko przypominać…

Od tamtego czasu zrobiłem ponad 200 ligawek. Mam uczniów, którzy pobierają ode mnie nauki. Tak więc po długiej przerwie, znów rozchodzą się głosy ligawek w różnych kierunkach świata.

———————–

Ojciec opowiadał mi, że w wojnę można było dostać kulkę za granie na ligawkach. Niemcy uważali, że w ten sposób porozumiewają się partyzanci. W jego wiosce było takie zdarzenie, że jeden z grajków miał być za granie rozstrzelany, ale sołtys znał niemiecki i jakoś przetłumaczył, że to jest adwentowe granie. Niemcy sprawdzili i dali spokój. Po wojnie na ligawkach stopniowo zaprzestano grania. Komunistyczna władza była przeciwko.

Zdjęcia: Piotr i Dorota Piszczatowscy

 

Kontakt

Eugeniusz Szymaniak

Dzierzby  woj. Podlaskie
25 781 48 66

 

 

 

 

Piotr Bondarczuk

Tagi:

Jestem muzykantem od małego dziecka. W wieku 7 lat zacząłem uczyć się gry na harmonii. Grałem w wielu Kapelach. Kilka lat temu razem z moim synem Pawłem założyłem 5 osobową kapelę. Nazywa się ”Kapela Bondarczuki”. W jej składzie są: perkusja, gitara basowa, saksofon altowy, saksofon tenorowy, harmonia trzyrzędowa. Mamy już za sobą wiele występów na różnych imprezach np.: festynach, przeglądach kapel ludowych.

Moja przygoda z ligawkami zaczęła się wtedy, gdy pierwszy raz pojechałem na granie adwentowe do Ciechanowca. Od tej pory gram na ligawkach i sam je wykonuję. Ligawki nauczyłem się robić sam. Do tej pory zrobiłem ich samodzielnie kilkanaście. W ligawce ważny jest kształt. Musi być odpowiednio wygięta – ma wtedy swój właściwy głos. Zrobienie ligawki zajmuje mi około 3 dni.

Ja i mój syn uczyliśmy się gry na ligawkach od Jana Maliszewskiego i Eugeniusza Szymaniaka. Mieszkamy niedaleko siebie, więc gdy nadchodzi czas adwentu, wychodzimy przed nasze domy i gramy. Można powiedzieć że rozmawiamy ze sobą tymi dźwiękami. Bardzo dobrze jest słuchać gry Jana Maliszewskiego – on zaczyna. Gdy kończy, odpowiadamy mu tą samą melodią, ale każdy sobą.

Gramy na ligawkach po to, by przekazać ludziom, że nastaje czas adwentu i zbliżają się Narodziny Chrystusa. W naszym regionie wiele osób robi ligawki. Wszyscy razem tworzymy jedną grupę grających, by podtrzymać tradycję. Gra na ligawce jest wzruszająca.  Nie było takiej sytuacji, że chciałbym z tym skończyć.

Zdjęcia Piotr i Dorota Piszczatowscy

Kontakt

Piotr Bondarczuk

Wieska 
tel 784-093-043

Jan Maliszewski

Tagi: 

Zdjęcia: Piotr i Dorota Piszczatowscy

Kontakt:
Jan Maliszewski
Wieska

Andrzej Staśkiewicz

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Urodził się 4 kwietnia 1954 roku w Kadzidle na Kurpiach. Od 2000 roku zajmuje się rzeźbą w drewnie oraz budową ludowych instrumentów muzycznych, grywa w kapeli kurpiowskiej, prowadzi warsztaty dla młodzieży, występuje na scenach, prezentując wykonane własnoręcznie instrumenty. Ściśle związany ze środowiskiem muzyki tradycyjnej, bierze udział w różnych imprezach i warsztatach organizowanych m.in. przez Fundację Wszystkie Mazurki Świata, Dom Tańca, Stowarzyszenie Trójwiejska. Co roku bywa na Targowisku Instrumentów w Warszawie oraz w Kazimierzu Dolnym.

Pierwsze ludowe skrzypce – dłubanki zbudował w 2004 roku, potem jeszcze wiele innych, które trafiły m.in. do zbiorów Muzeum Ludowych Instrumentów Muzycznych w Szydłowcu, a także do prywatnych kolekcjonerów. Z czasem kolekcja powiększyła się o rekonstrukcje historycznych instrumentów, takich jak rebek, fidel płocka, surdynka (skrzypce kieszonkowe), suka biłgorajska, moraharpa (skrzypce klawiszowe). Osobny rozdział to budowa liry korbowej, z którą wiąże się przypadkowe odkrycie wizerunku instrumentu w miejscowym kościele i odnalezienie innych śladów obecności liry w regionie. Andrzej Staśkiewicz pojawił się w niewielkim środowisku lirników jako jedyny z Kurpi. Bierze udział w warsztatach lirniczych w Koźlikach na Podlasiu, był na Taborze Lirniczym w Narolu oraz w Haczowie na Podkarpackim Spotkaniu Lirników z okazji Roku Oskara Kolberga, a także na wielu innych imprezach w całym kraju (festyny, jarmarki, targi turystyczne, cepeliada i inne). Dotychczas zbudował kilka takich lir korbowych.

Jako ludowy muzykant samouk grywa na zbudowanych przez siebie instrumentach. Widzi potrzebę rekonstrukcji zapomnianych instrumentów pasterskich, dawniej powszechnie używanych, jak np. ligawy, fujarki, trąby zwijane z kory wierzby, gwizdki, różne narzędzia dźwiękowe, np. kołatki, grzechotki, diabelskie skrzypce i inne. Wśród najbardziej potrzebnych znajduje się basetla kurpiowska – maryna. Kiedyś bardzo popularna na wiejskich weselach, a wyparta przez harmonię pedałową królującą obecnie w muzyce kurpiowskiej. Podobnie jak na Mazowszu południowym, basy grały do tańca, podkreślając rytm oberka i polki. Taką basetlę udało się zrekonstruować w roku 2011 podczas I edycji warsztatów tradycji Kurpiogranie (których Staśkiewicz był pomysłodawcą). Dzięki temu odtworzono dawny sposób gry kurpiowskiej muzyki. Basetla jest obecna na każdym kolejnym Kurpiograniu i jest nadzieja, że zagra w lokalnych kapelach kurpiowskich – po dziesięcioleciach przerwy. Efekty tej warsztatowej pracy można ocenić na potańcówkach, gdzie w kapeli grają obokskrzypiec i bębenka również basy. Na Kurpiach basy były używane w rejonie Czarni w okresie międzywojennym i tuż po wojnie (XX wiek), a także w Kadzidle w latach powojennych oraz w okolicy Nowogrodu k. Łomży, gdzie istniała kapela kurpiowska z muzykantem Bolesławem Olbrysiem, znanym równieżz tego, że budował instrumenty muzyczne, w tym basy. Andrzej Staśkiewicz jest obecnie jedynym na Kurpiach ludowym lutnikiem – następcą Bolesława Olbrysia z Dębnik k. Nowogrodu.

Jest członkiem Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie. W 2009 roku przyznano mu odznakę honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej” oraz „Nagrodę Starosty Ostrołęckiego” za całokształt pracy twórczej.

Tekst: Andrzej Staśkiewicz

Zdjęcia z archiwum Andrzeja Staśkiewicza

 

Kontakt

Andrzej Staśkiewicz
Kadzidło

tel. (29) 761-83-85
e-mail: ast11@wp.pl